9 października 2018 r. w siedzibie oddziału w Opolu odbyło się spotkanie z ks. dr. Mariuszem Drygierem pt. „Kresowiacy a Ślązacy. Integracyjna rola Kościoła katolickiego na Śląsku Opolskim w latach 1945-56”. Temat bardzo aktualny, szczególnie na naszym terenie – pozwala zrozumieć relacje międzyludzkie, często trudne i obciążone historią.
Prelegent w sposób bardzo przystępny i ciekawy nakreślił sytuację Śląska po II wojnie. W wyniku postanowień konferencji pokojowych postanowiono, że granice Polski będą przesunięte na zachód. Polska utraciła ogromne tereny na wschodzie. Jako rekompensatę Polacy otrzymali ziemie zachodnie – dotąd raczej zamieszkane przez Niemców. Śląsk po 600 latach wrócił do Polski.
Kilka milionów Niemców opuściło swoje dotychczasowe domy – chodzi głównie o ludność Górnego Śląska. Powstał problem weryfikacji, kto jest Polakiem, a kto Niemcem. Było to w praktyce bardzo trudne – pojawiło się poczucie krzywdy i niesprawiedliwości.
W miejscu wysiedlonych przybyli ludzie z tzw. Kresów, z kieleckiego, częstochowskiego, ale i z zagranicy. Na Śląsku powstał ogromny „kocioł” ludnościowy. Polacy czuli się tutaj niezbyt komfortowo, bo wciąż widzieli niemieckie ślady. Niektórzy nawet wierzyli w powrót do swej ziemi rodzinnej, a swą sytuację uważali za przejściową.
Wówczas infułaci kościelni zarządzili sprawozdanie o stanie religijności mieszkańców śląskich parafii. Zaburzanie i autochtoni górnośląscy mieli najżywszą wiarę. Przesiedleńcy przywozili ze sobą pamiątki kościelne często kosztem własnego dobytku. Ludzie byli zmęczeni i ograbieni niemal ze wszystkiego. Chcieli, by w nowym miejscu był przede wszystkim kościół i proboszcz. To dawało im oparcie i poczucie spokoju.
Mieszkający na Śląsku traktowali przybyszów jak intruzów, jak ludzi nieokrzesanych i brudnych. Integracja była bardzo trudna i powolna.
Ciekawym zjawiskiem była dwutorowość Kościoła – powstawały odrębne parafie dla śląskich parafian i tych ze wschodu. Uprzedzenia dominowały. Ujawniła się wyraźnie różnica w religijności Ślązaków i przybyszów z tzw. Kresów. Kościół, jak się okazało, był jedynym autorytetem, który mógł zintegrować lokalne społeczności. Urzędnicy komunistyczni apelowali nawet do biskupów, by przysyłali jak najwięcej księży.
Na Śląsku musiał w tej sytuacji powstać nowy model duszpasterstwa, nowa śląska religijność w oparciu o tutejsze zwyczaje, ale i respektująca model religijności Kresowiaków. Wielką rolę odegrał infułat Bolesław Kominek, który przyczynił się do scalenia tych wielkich różnic między ludźmi. Nakazał, by wszystkie przedmioty kościelne, głównie obrazy, przywiezione ze Wschodu eksponować w ważnym miejscu. Zarządził także naukę polskiego przez siostry zakonne i zakonników – nie wolno było mówić po niemiecku do dzieci. Likwidowano na cmentarzach i kościołach niemieckie napisy. Integracji sprzyjała także odbudowa kościołów – miały być wzorem czystości i porządku oraz symbolem tego, co nasze, polskie. Infułat Kominek dbał także o personel kurialny – żeby reprezentował i Ślązaków, i nowych przybyszów. W 1952 r. musiał jednak opuścić Opole w wyniku nacisku komunistów.
Prelegent w podsumowaniu zasygnalizował, że integracja mieszkańców Śląska wciąż trwa, a najważniejszy jest wzajemny szacunek i zrozumienie.
Alicja Berger-Zięba